niedziela, 18 października 2009

Lot balonem

Wichury ostatnich dni zaczęły powodować obawy czy na drzewach i krzewach pozostaną jeszcze atrybuty typowej polskiej jesieni a więc bezmiar różnorodności barw, co dla osób fotografujących – szczególnie krajobrazy, byłoby niepowetowaną stratą. Szybko wróciły w pamięci plany dotyczące fotografowania jesieni z powietrza. Wspominając zimowe fotografowanie z balonu (wł. nazwa - aerostat), w czwartek po południu szybciutko odnalazłem telefon do mistrza aeronautyki Pana Andrzeja Rogowskiego (http://www.ballooncharter.pl/ i zadałem pytanie na kiedy można zarezerwować lot, żeby nie przegapić chwili. Odpowiedź była bardzo miła- jutro bo klient z Poznania nie dojedzie. Wieczorem potwierdzenie lotu po uzyskaniu potwierdzenia o dobrych warunkach pogodowych. Szybki przegląd sprzętu, sprawdzenie aparatów, optyki, kart i doładowanie akumulatorów. Pobudka skoro świt i 6:45 meldujemy się w Przywidzu.

Temperatura -5, pola i roślinność oszroniona i co najważniejsze bezchmurne niebo i słabiutki wiatr. Przemieszczamy się do Gromadzina k/Przywidza. Wszyscy do pracy: tj rozłożenia czaszy balonu, mocowanie gondoli, ”nadmuchanie” czaszy (3400m3 powietrza).

Po kilkunastu minutach 25m wysokości statek powietrzny gotowy jest do lotu.

7: 30 po uzyskaniu zgody wieży w Rębiechowie startujemy. Powietrznej żeglugi nie da się opisać. To trzeba przeżyć.

Jest to nasz drugi lot a zatem pozbawiony emocji związanych z obawami, może strachem. Tego już w najmniejszym stopniu nie ma. (wszak to najbezpieczniejszy powietrzny wehikuł).

Emocje jakie w nas drzemią to, czy będą piękne widoki?, czy chmury ich nie ograniczą?,

a przede wszystkim jakie warunki ekspozycji. I tu nie zawiedliśmy się. Oszronione pola, drzewa, zamglone akweny wodne, piękny wschód słońca to wszystko jak w marzeniach.

No i teraz tylko rozpływać się nad widokami, chłonąć ich piękno i pstrykać. Trzy aparaty w ciągłej pracy,. Piękny widok budzących się pod nami wiosek. Jeszcze nie tak bardzo przebarwionych drzew i krzewów. W oddali zamglony Gdańsk, zamglone Żuławy.

Pod nami udający się do pracy ludzie pieszo, w samochodach , prawie każdy do nas macha.

I to uczucie euforii pływania w przestrzeni, w ciszy, przerywanej co jakiś czas szumem palników podgrzewających powietrze w czaszy. „Wpływamy” w rejon kontrolowany przez wieżę w Pruszczu Gdańskim. Jest zgoda. Aparaty rozgrzane od pracy bo przecież czas bardzo ograniczony. Ok. 8: 30 lądowanie na polu w okolicy wsi Świncz. Nieodzowna (niemniej przyjemna ) pomoc przy pakowaniu balonu. Wracamy do Przywidza do samochodu. Ale to jeszcze nie wszystko z miłych niespodzianek. Zostajemy zaproszeni przez przesympatycznych Pana Andrzeja i jego żonę Panią Jolę na pyszne śniadanie.

Tyle wspaniałych chwil a przecież to dopiero początek dnia. Po pracy szybciutko do kart, komputera i powtórne przeżywanie przy przeglądaniu zdjęć. Nie każde doskonałe technicznie, doskonale naświetlone, doskonale skomponowane ale zatrzymujące chwile szczęścia , radości i uniesienia.

Następne powtórki takich plenerów, wiosną i latem. To postanowione! .

Musi być jak u Vivaldiego!


Kilka fotografii na szybko i na zachętę.

Kilka danych technicznych aerostatu

Pojemność czaszy 3400m3

Wysokość ok. 25m

Udźwig do 1068 kg. (5 osób + pilot)

Prędkość wznoszenia i opadania 3m/sek.


Tekst i zdjęcia: Teresa i Janusz Piechota



























czwartek, 15 października 2009

Wystawa "Gdańsk odchodzący" cz. II

8 października 2009r w Domu Uphagena odbył się wernisaż kolejnej wystawy Gdańskiego Towarzystwa Fotograficznego. Na zdjęciach zalazły ulice i domy gdańskiej dzielnicy Letniewo.

Leżące na uboczu Letniewo jest zabudowane małymi ceglanymi domkami, otoczone torami, składami i małymi zakładami. Naprawia się w nich silniki, robi meble na miarę i skupuje złom. Tylko najstarszym mieszkańcom Gdańska kojarzy się jeszcze z kąpieliskiem i wyprawami na ryby nad jeziorko. Zbiornik zasypano w latach 70. pyłami z pobliskiej elektrociepłowni.

Dla Letniewa rozpoczynają się teraz złote czasy, ale mieszkańcy dzielnicy niespecjalnie się z tego cieszą: - Nie wiemy, co będzie, może nas eksmitują, sami widzicie, jakie tu warunki - mówi lokatorka domu przy ul. Uczniowskiej. To ulica, przy której stanie bajkowa Baltic
Arena.




fot. Beata Biernat


fot. Beata Biernat


fot. Beata Biernat


fot. Beata Biernat


fot. Beata Biernat


fot. Beata Biernat



fot. Beata Biernat


fot. Beata Biernat


fot. Beata Biernat


fot. Beata Biernat


fot. Beata Biernat


fot. Beata Biernat


fot. Beata Biernat


fot. Jacek Gulczewski


fot. Jacek Gulczewski


fot. Jacek Gulczewski


fot. Jacek Gulczewski



fot. Jacek Gulczewski


fot. Jacek Gulczewski


fot. Jacek Gulczewski


fot. Jacek Gulczewski


fot. Jacek Gulczewski


fot. Jacek Gulczewski


fot. Jacek Gulczewski