Gdańskie Towarzystwo Fotograficzne: grudnia 2009

wtorek, 22 grudnia 2009

Wigilia 2009

Zdrowych i pogodnych Świąt Bożego Narodzenia, szampańskiej zabawy sylwestrowej, oraz pomyślności w nadchodzącym 2010 Roku, wszystkim członkom i sympatykom Gdańskiego Towarzystwa Fotograficznego

życzy
Święty Mikołaj

Tradycyjnie jak co roku spotkaliśmy się by podzielić się świątecznym opłatkiem.
Oprócz miłych życzeń był barszcz i pyszne paszteciki z kapustą.
Miłe towarzystwo i ciepła atmosfera spowodowały że spotkanie trwało dłużej niż zwykle.
Kolejne spotkanie GTF-u odbędzie się już w 2010 roku.
Do Siego Roku!

fot. Sławek Fiebig

fot. Jacek Gulczewski

fot. Janusz Piechota

fot. Jacek Gulczewski
Życzenia świąteczne przekazał wszystkim obecnym Prezes Nasz

fot. Jacek Gulczewski

fot. Jacek Gulczewski
Paszteciki z kapustą były naprawdę wyborne.

fot. Jacek Gulczewski

fot. Jacek Gulczewski
Sławek pełnił rolę barszczmistrza. Receptura jest pilnie strzeżona i przekazywana jest z pokolenia na pokolenie.

fot. Jacek Gulczewski

fot. Jacek Gulczewski
Każde takie zamyślenie
to zaduma nad istotą bycia
wzajemnego przenikania siebie;
śmierci i wiecznego życia...

niedziela, 13 grudnia 2009

Grudniowy fotospacer

Kolejny grudniowy dzień rozpoczęliśmy od spaceru po lesie. I tak jak poprzednim razem po powrocie na ranczo, zjedliśmy pyszne śniadanie. Oprócz jajecznicy był świeży chleb ze smalcem a na deser makowiec :-)
Nie, nie zemdliło nas, wręcz przeciwnie czuliśmy się świetnie.

ps. do wszystkich lekarzy przeglądających ten wątek - jajecznica była bezcholesterolowa, smalec beztłuszczowy, a makowiec bezcukrowy ...

fot. Sławek Fiebig

fot. Jacek Gulczewski

fot. Sławek Fiebig

fot. Jacek Gulczewski

niedziela, 6 grudnia 2009

Poranne mgły na Kaszubach

Umówiliśmy się na poranne zdjęcia, nie przypuszczając nawet że poranne mgły mogą nam znacznie utrudnić zadanie. Mleko było tak gęste, że nie mogliśmy zanleść drogi do miejsca w którym umówiliśmy się ze Sławkiem. Potem droga przez las i dotarliśmy na miejsce. Sławek pozbawiony przez złośliwy los (to znaczy mnie:) nie miał swojego aparatu. Miał za to swój mały kompakcik, który jak potem słusznie zauważył, był mniejszy od głowicy statywu. Wyglądało to faktycznie zabawnie, bo odnosiło się wrażenie że Sławek fotografuje statywem :-)
Dostarczył nam za to niesamowitych wrażeń robiąc nam przejażdżkę swoją terenówką po leśnych bagnistych ostępach. Takie mini Camel Trophy.
A po plenerze jak nakazuje stara polska tradycja, wrąbaliśmy pyszną jajecznicę na boczku sporządzoną z kilkunastu jajek.
Nie zabrakło również ciasta i kawy, oraz miłych pogawędek przy płonącym kominku.